Zupełnie nie wiem, kiedy próby naszego zespołu przeobraziły się w spotkania towarzyskie. Stało się tak niejako z automatu. Tyle godzin spędzaliśmy razem w szkole, że po wyjściu z niej zawsze było coś do obgadania. Albo ktoś. Nie, żeby mi te spotkania towarzyskie przeszkadzały. Nic z tych rzeczy. Zresztą na grę i śpiewanie też znajdowaliśmy czas. A ostatecznie w najbliższej przyszłości nie groziły nam koncerty na wielkiej scenie, więc nie zamierzałem się przejmować tym, że nie szlifujemy warsztatu do skurczu w palcach. Póki co gramy wyłącznie dla przyjemności. I w sumie, co by nie mówić, coraz lepiej nam to wychodziło.
Fajna ferajna ma się dobrze, przyjaciele chętnie razem ćwiczą i wspierają się w każdej sytuacji. Każdy z członków zespołu znalazł swoje miejsce. Problem jest tylko z Głąbem, któremu słoń nadepnął na ucho, ale dzięki pomysłowości Tajnej i on może spełniać się w zespole.
Pewnie zastanawiacie się też, czy coś wyniknęło ze sprawy Tajnej i Bobka przez duże M... oraz czy klasowa guru Paula nieco odpuściła? Przekonajcie się, czytając Fortel w imię dobrej sprawy - doskonała zabawa i ogromna dawka humoru gwarantowane!