Każda droga wylotowa prowadzi w inne miejsce, w przeciwne strony, bo tak naprawdę to miasteczko jest w samym środku świata całego. Nie tylko Europy, która w tym kraju wszędzie jest środkowa, wyłączając kilka miejsc na wskroś wschodnich. Wszędzie tak samo blisko i daleko. Odległości są nieistotne, bo stają się ważne dopiero kiedy ktoś chce gdzieś jechać, a stąd nie chce nikt. Ludzie siedzą tu, jakby w centrum, gdzieś pod rynkiem znajdował się ogromny magnes i w dziwny sposób ich przyciągał. W dni wolne od pracy na miasto opada płaszcz niebytu. Wypłukuje ulice z ludzi, my siedzimy w parku, a powietrze traci zdolność przenoszenia dźwięków i wypełnia się pustką.
Brak wydarzeń hamuje czas, który rusza dopiero w następnych dniach, kiedy puszczona zostaje w ruch cała ta maszyneria, szkoły razem ze sklepami, samochody na ulicach i szum pomiędzy tym wszystkim.
Mirosław Nahacz