„Przy sobie" Aldony Kopkiewicz to z jednej strony poemat, składający się w zamkniętą całość, z drugiej książka, którą z powodzeniem można też czytać jako zbiór pojedynczych wierszy. Autorka w liryczny i z lekka klasycyzujący sposób snuje opowieść o miłości, zwykłej codzienności, a także bliskiej relacji ze światem. Poezja jawi się tutaj nie tylko jako narzędzie, ale i obiekt opowieści, okazuje się przestrzenią, w której swobodnie i bez ograniczeń można być „przy sobie" mierzyć się z własnymi lękami czy po prostu przystanąć i złapać oddech. Kopkiewicz prowadzi dialog, kiedy indziej monologuje, dostrzegamy tu próbę poukładania własnych myśli, które jednak nie dają się uchwycić, swobodnie płyną i budują coraz to nowe skojarzenia. Chociaż osią opowieści pozostaje miłość i poezja, wraz z dalszą lekturą pole refleksji się poszerza, zahaczając o tematy trudne i bolesne, jak śmierć, bycie ofiarą przemocy, o winę czy przesuwanie się granic moralnych. Czy „Przy sobie" można nazwać tomem pandemicznym? Takie poczucie może towarzyszyć lekturze. Bo choć książka nie mówi nam wprost o sytuacji ostatnich dwóch lat, to o wpływie tych czasów na jednostkę jest tu bardzo dużo.