W drugiej połowie stycznia zwiad grupy manewrowej WOP w Cisnej, dzięki zeznaniom ujętego banderowca, zdołał namierzyć podziemny szpital kurenia „Rena", znajdujący się w lesie na północ od wsi Wola Michowa.
Schwytany członek obstawy szpitala wyjawił żołnierzom rozkład jego pomieszczeń. Szpital składał się z sali operacyjnej, dwóch izb wypoczynkowych, kuchni, magazynu, pomieszczenia dla lekarzy i pielęgniarek oraz ubikacji. Miał zapewnioną bieżącą wodę ze strumienia, który przepływał pod podłogą, a oprócz dostarczania wody do kuchni, sali operacyjnej, zabierał wszelkie nieczystości. Cały kompleks był dobrze zamaskowany, przykryty gruba warstwą ziemi, podtrzymywanej przez solidne belkowanie. Podziemny szpital został okrążony przez żołnierzy. Ochronę szpitala wezwano do poddania się, ale odpowiedziała ogniem broni maszynowej.
Dowódca atakującej grupy kazał użyć amunicji sygnalizacyjnej, licząc, że dym skłoni znajdujących się pod ziemią ludzi do wyjścia na powierzchnię. Sytuacja nie zmuszała do atakowania szpitalnych bunkrów, ich załoga była otoczona i po wystrzelaniu amunicji musiałaby się poddać. Prawdopodobnie jeden z pocisków sygnalizacyjnych trafił w skład materiałów wybuchowych lub paliwa. Nastąpił potężny wybuch i szpital wyleciał w powietrze.
Zwały ziemi pogrzebały wszystkich, znajdujących się wewnątrz ludzi.
(fragment książki)